Weszłam do ogródka by najpierw zrobić kilka fotek a potem posprzątać bo chwasty szaleją. Usłyszałam szelest przywianej siatki. Dziwnie szeleściła. Intensywnie. To było spotkanie w cztery oczy (no może nie dokładnie cztery ... raczej w siedem ócz. jeżowe dwa + moje dwa + dwa okularowe + oko aparatu)
siatka szeleściła jeżem
jeżu się spłoszył i schował się nosem w siatce, zaczął fukać, mruczeć, sapać, pomyślałam że się tam biedak udusi więc delikatnie wysypałam go z pułapki
jak kulka przestała się denerwować to najpierw zobaczyłam nos
a potem nawet brzuch i łapki
wysypany z siatki wylądował na boku, potrzebna była gimnastyka by stanąć na nogach
wysypany z siatki wylądował na boku, potrzebna była gimnastyka by stanąć na nogach
Na koniec podparł brodę na gałęzi hortensji i przez jakiś czas się na mnie gapił. Potem poszedł sobie do sąsiedzkiego ogródka przeciskając się, jak jakiś kot, pod widoczną w tle siatką.
śmieszna kulka :)
OdpowiedzUsuńale chyba mu zrobiłaś pod górkę, bo taką fajną, dobrze ogrzewaną metę stracił ;)
niestety taka meta bywa duszna. już wolę żeby kapkę zmarzł ;))
Usuń